Komentarze: 3
Moje miejsce, gdzie uderzam glowa w sciane, wyrzucajac sobie, jakim kretynem jestem. Zeby bylo bardziej klimatycznie, mur w tle. Nie jest zle. Zle jest tylko to, co robie. A raczej to, ze tego nie robie. To tez jest bez sensu.
Czasem mam ochote po prostu wyjechac. Rzucic to wszystko i uciec. Nie zabierajac niczego procz wspomnien z Nia zwiazanych. Moze to pozwoliloby mi zapomniec. Moze bolaloby bardziej tylko przez chwile, a potem z czasem rany zabliznialyby sie. Nie, to idiotyzm - wiem, ze tak sie nie da. I nawet nie chcialbym tak.
Teraz pojawila sie inna kobieta. Do ktorej nie czuje absolutnie nic procz lekkiej sympatii. Ale mezczyzna jest jak zwierze - ma nie tylko romantyczne, duchowe potrzeby. Nieszczesliwa milosc nie jest przeszkoda. Przez te kilka sekund mozna zapomniec. W przeblysku swiadomosci zaluje, ze to nie Ona, ze to nie z Nia. Potem - zaluje tego przez caly czas. Az do nastepnego razu, az do nastepnych kilku sekund spelnienia. Zdaje sobie sprawe, ze to spelnienie nie jest pelne - do tego potrzebna jest milosc, nawet taki cyniczny skurwielek jak ja to rozumie. Jak sie nie ma co sie lubi, to sie lubi co sie ma. I tak to mozna potraktowac.
I przy tym moim calym cynizmie wiem, ze postepuje bardzo nie w porzadku. Ze krzywdze dwie kobiety. Oczywiscie, M. godzi sie na taki uklad - wie, ze nigdy nie bedzie dla mnie Ta Wlasciwa, Ta Jedyna - bo Ta Wlasciwa i Jedyna juz jest. Na uczucia jednak nic sie nie poradzi, wiem to az za dobrze. I tylko czasem troche glupio sie czuje, kiedy w trakcie szepcze mi do ucha ze mnie kocha, a ja nie moge sie jej zrewanzowac tym samym. Nie tyle nie chce, co wlasnie nie moge. Bo te slowa sa zarezerwowane dla innej - dla tej, ktora byc moze tez nigdy ich nie uslyszy. Ale nie dopuszczam do siebie mysli o takim scenariuszu. Nie tak sie maja te sprawy potoczyc. Uslyszy to. Musze Jej powiedziec. tylko jeszcze nie teraz.
No tak, nie teraz. Wiec kiedy. Cyniczny skurwiel i do tego cholerny tchorz. Niezle zestawienie. Az mi wstyd za siebie. Tchorzliwe tlumaczenia dlaczego jest jak jest. A przeciez tak naprawde nikogo - moze poza paroma osobami, wiernymi osobami, ktorym dziekuje za ciagle podtrzymywanie mnie na duchu i proby pocieszania - to nie obchodzi.