kwi 03 2003

Boli.


Komentarze: 6
Bardzo. I juz nie tylko mnie. Przez moje pierdolone zasady. Przez to, ze postanowilem niczego nie robic, nie mowic - starac sie zapomniec. Chocby niewiadomo jak trudne by to bylo. I co z tego mam? "Adrian, nie oddalaj sie ode mnie, to boli". Jak ja sie kurwa "wspaniale" poczulem. Jak ostatni smiec. I nie wmowie juz sobie, ze robie to dla Jej dobra. Bo to nieprawda. Chce Jej dac jak najwiecej ciepla, uczucia - a nie moge. Bo nie moge dopuscic do tego, zeby cierpiala. Ale w takiej sytuacji tez cierpi. Z dwojga zlego co jest gorsze?
Bije sie z myslami jak ostatni smarkacz. Co robic. Czego nie robic. Mysli w glowie jak stado rozpedzonych koni. Tratuja sie nawzajem. Banal. Naprawde nie wiem co mam robic. W ten czy inny sposob, ale jednak Ja ranie. A jesli ktos ma tu cierpiec, to tylko ja. A juz na pewno nie Ona. Niewinne istoty nie moga cierpiec. Bezbronne, delikatne. Ja trzeba chronic. Bo jesli nie ja, to kto.
Wiem, wiem. On. Jasne. Juz to slyszalem. "K. ma jego, jego zadaniem jest ja chronic, dbac o nia, kochac". Troje to juz tlok, prawda? Czyli mi pozostaje tylko milczenie. Najlepiej usune sie w cien. Po co mam zaklocac ich szczescie. Ktos taki jak ja nie zasluguje na szczescie. Powinien cierpiec, katowac sie - w formie kary za to, co bylo wczesniej. Wiem, przesadzam. Mimo wszystko to niesprawiedliwe. Los jest okrutny, zlosliwy. Gdyby nie te kilka zbiegow okolicznosci, kilka przypadkow mogla by byc ze mna. Mogla by byc moja. Gdyby tylko nie pojawil sie on. Albo ja dzialalbym szybciej, pewny swoich uczuc. Chociaz kogo ja oszukuje. Byloby jak teraz. Z ta tylko roznica, ze mialbym wieksza nadzieje. Bo Ona bylaby wolna. A nie jest. A zajeta kobieta to jak swietosc. Jak eksponat w muzeum - patrz, ale nie dotykaj.
Mimo wszystko zadzwonie. Wyciagne ja gdzies na kawe. Niech chociaz na chwile zapomni o problemach. Bede jak tresowana malpka, na kazde Jej slowo, spelniajac kazde nawet niewypowiedziane zyczenie. Ale robie to tez dla siebie. Zeby chociaz przez chwile byc z Nia, przy Niej, obok Niej. Moze powiedziec to wszystko, co mi w duszy az jeczy. Przynajmniej sprobuje. Zeby juz sobie wyrzutow nie robic. Ze nic nie zrobilem. Ze nawet nie probowalem. Ze to. Ze tamto. Najchetniej strzelilbym sobie w glowe. A pozostaje mi walenie nia w sciane. To tez mi dobrze robi. Na chwile pozwala zapomniec.
Co do bloga, to troche sam sie oszukuje. Te kilka miesiecy, ktore poszly w bloto - niby nic, a jednak cos. Bez szans na odzyskanie. Trzy miesiace mojej milosci, mojego oddania, mojego przywiazania. Trzy miesiace dedykowane K. Trzy miesiace, ktorych liczba z uplywem kazdych kolejnych 30 dni miala sie zwiekszac - az w koncu dojrzalbym do pokazania tych moich nieudolnie spisywanych mysli Jej. Bo przeciez dla Niej to pisze. Niesprawiedliwym byloby, gdyby tego nie zobaczyla. Pisac jest latwiej niz mowic. Usta nie oddadza wszystkiego, co czujesz. Chyba, ze pocalunkiem.
atomistyk : :
kaisa
07 kwietnia 2003, 13:08
nie moge patrzec na to jak sie meczysh...czlowieq zastanof sie nad tym czego ty pragniesh co dla ciebie jest shczesciem wiem...trudno kiedy ja kochash ranic ale zrozum ze dbaniem o swoje shczescie nie zrobish jej przykrosci ! bo jest twoja przyjaciolka i tak samo jak ty i ona pragnie twojego shczescia zrozum to wreshcie ogarnij sie z tego wshystkiego nie zyj sama miloscia sprobuj byc shczeslify to i ona wtedy bedzie...teraz nie wiem jakbys sie staral jej pomoc nie pomoshesh jesli bedziesh nieshczeslify to ona bedzie musiala ci pomoc i jeshcze poczuje sie winna a tego bys nie chcial,prawda ? zeby kochac drugiego czlowieka najpierw trzeba pokochac siebie
InFErI
03 kwietnia 2003, 22:29
oj Stary... jak ja Cie doskonale rozumiem... Czytalem teraz moja historie... autentycznie.. widac nie jestem sam z tym wyjatkiem, ze ja Jej o tym powiedzialem... wybralem ta droe bo pomyslalem ze nie dam rady z tym... i mam jeszcze przyjaciol, gdyby nie oni Ona by dalej o tym nie wiedziala... chcialbym Ci pomoc, ale to musi byc twoj wybor... nic na sile... jesli myslisz ze nie dasz rady to jej o tym powiedz... wiem ze to cholernie trudne... ja nie moglem wtedy wysdusic slowa... zaufaj mi... ona Ci podziekuje za szczerosc... mi ise udalo, teraz jestesmy najlepszymi pzyjaciołmi... wiem ze to pieknie mowic ale serio, ja jetem zywaym przykladem... stary... zycze Ci powidzenia... poiwdizalem jej o tym 6 marca... i zyje... na prawde... sprobuj, zaryzykuj... pozdro!
03 kwietnia 2003, 22:26
Przyjaźń też potrafi być piękna,chociaż wydaje nam się czasami,że nie tak jak miłość...Wiesz,że czytałam wszystkie Twoje notki,znam każde uczucie,które opisywałeś...Wiem,jak jest ciężko,kiedy kochasz drugą osobę,a ona nie może tego odwzajemnić...Gdyby wiedziała o Twoim uczuciu,jej też by było trudno...Na Twoim miejscu przemyślałabym czy nie lepiej by było powiedzieć jej o tym,co czujesz..Tak chyba będzie najlepiej..Jeżeli jesteście prawdziwymi przyjaciółmi,to nic się nie zmieni..A może będzie nawet lepiej.Niedawno pisałam,żebyś z tym poczekał..Teraz chyba jest moment,żebyś przerwał tą barierę..Takie jest moje zdanie,a Ty zrobisz jak będziesz uważał...Jeśli się zdecydujesz,to pamiętaj,żeby być do końca szczerym...Prawda jest piękna,przynajmniej wiesz,że nie jesteś oszukiwany...Powodzenia! =)
Pati102
03 kwietnia 2003, 20:56
Jestem teraz w prawie identycznej sytuacji... Jeżeli nie wieżysz wejdź na bloga.... Tylko że ja Go nigdy nie widziałam.... ale też darzyłąm Go "jakimś" uczuciem.... nawet nie wiem jak można je nazwać... No ale pojawiła się inna, tuż przed nosem... No ale trudno... też staram się być coraz bliżej niego... Może kiedyś będziemy razem...?? Mam nadzieje że Wam się uda :) Może nie odrazu ale mam nadzieje że się uda :) Pozdrofka
03 kwietnia 2003, 20:06
czy aby na pewno nie masz u Niej żadnych szans...?Chciałabym aby Ona mogła to przeczytać..Pytanie tylko czy Ona tez by chciała...?mam nadzieje,że tak....
mój szaro-złoty blog
03 kwietnia 2003, 19:38
...po tym co przeczytałam....jestem do ciebie zbyt podobna..postępuję jak Ty...dokładnie tak samo...te mysli..to wszystko...rozumiem każdą literę...naprawdę każdą...bo sama tak pisałam..wiele razy.....Adrian..zadzwoń do niej..wyciagnij na kawę.....zresztą po co ja to mówię...przecież tak zrobisz.....

Dodaj komentarz